zapach leśnych kwiatów unosi się w całym mieszkaniu. non stop przypomina o złocistych łąkach, zielonych lasach, wartkiej wodzie. beztrosce. mam w sobie wielki niedobór spokoju i promieni słonecznych. brakuje mi miętowej ciszy, która zewsząd otaczała mnie, kiedy leniuchowałam we wakacje w domku letniskowym nad jeziorem. miejsce jak z bajki. miejsce obecnie nieosiągalne i bardzo odległe. i tak siedzę sobie teraz, delektuję uzależniającym smakiem kawy i marzę, aby wszystko choć na chwilę stało się proste. mało skomplikowane. bo sobie ostatnio nie radzę. bo brak mi siły. nie umiem się w sobie zebrać. łamię najprostsze postanowienia jakie sobie zarzuciłam. no bo... nie chcę nienawidzić swojego ciała; nie chcę tak łatwo się poddawać i nie chcę tak łatwo rozklejać się psychicznie, kiedy muszę być twarda. potrzebuję mocnego bodźca, aby się wynurzyć z mętnej wody, która zachodzi moje ciało w zimne noce.
nagle z moich zamyśleń wyrywa mnie głos taty:
jak będziemy w Krakowie to musimy przejść się do Hard Rock Cafe na piwo. uśmiecham się pod nosem na tę myśl. brakuje mi alkoholu. tylko w nieco większej ilości.
przyszły weekend spędzę w Krakowie. nie mogę się doczekać.
może ktoś, kto tam mieszka, zechce się spotkać?
bardzo chętnie wybrałabym się do Krakowa ale na razie się nie zanosi ;<
OdpowiedzUsuńogólnie pięknie piszesz
dlaczego?
Usuńdziękuję. :*
może potrzebujesz chwili wytchnienia, dużo się działo... potrzebujesz zebrać siły? a potem będzie prościej gdy ruszysz znowu do akcji.
OdpowiedzUsuńoj tak, potrzebuję chwili wytchnienia. dawno nie miałam czasu typowo dla siebie. ale na dłuższe wolne muszę czekać do ferii...
UsuńOh, Kraków <3 kocham! Gdybym tylko mieszkała bliżej z chęcią bym się spotkała. :)
OdpowiedzUsuń:))
Usuń:)
Usuń